wtorek, 18 lutego 2014

Endorfiny: zażywasz - wygrywasz

Endorfiny działają na zmęczone mięśnie jak środek przeciwbólowy, na mózg jak prozak, a na całe ciało jak wysokooktanowe paliwo. Zobacz, dlaczego i kiedy Twój organizm produkuje tzw. hormony szczęścia, jak wpływają na Twoją formę i dlaczego się od nich uzależniasz.
Zaczyna się niewinnie. Chcesz wrócić do formy i zaczynasz biegać. Już pierwsza porcja daje Ci dobrego kopa, a po jakimś miesiącu widzisz, że dzienna dawka gwarantuje dobry humor i energię. Uważaj!
Jeszcze tylko kilka tygodni i na spotkaniu w kręgu przyjaciół powiesz: "Cześć, nazywam się Piotr. Biegam od roku i jestem uzależniony od endorfin".
1. Popyt na przyjemność
To nieprawda, że sport to krew, pot i łzy. To również uczucie euforii i przyjemności, które daje ruch, a które spowodowane jest większym wydzielaniem endorfin, zwanych hormonami szczęścia.
Zostały zidentyfikowane w 1975 roku, a produkowane są w przysadce mózgowej. W centralnym układzie nerwowym łączą się ze specjalnymi receptorami znajdującymi się na zakończeniach neuronów w rejonach mózgu, odpowiedzialnymi za stan emocjonalny i ból. Gdy endorfiny tam dotrą, zaczynasz odczuwać przyjemność. Więcej endorfin to więcej przyjemności. Ale najpierw trzeba się pomęczyć.
Gdy organizm jest w stresie (psychicznym lub fizycznym), np. z powodu bólu mięśni wywołanego długim biegiem, mózg otrzymuje informacje o potrzebie uwolnienia endorfin. Organizm, żeby zrekompensować nam ból i wysiłek podczas długiego biegu, uwalnia dawkę hormonów, które mają pomóc przetrwać fazę ucieczki lub walki.
2. Produkcja w pocie czoła
Niestety. By zdobyć działkę "hormonów szczęścia", nie wystarczy 5 minut spaceru. W oparciu o nie do końca zbadany na razie mechanizm następuje "feedback" - mózg odpowiada na sytuację zagrożenia, zwiększając wydzielanie endorfin. Im intensywniejszy stres lub wysiłek, tym większe będzie finalne stężenie "narkotyku" w mózgu.
Żeby minimalna dawka endorfin przedostała się do krwiobiegu, trzeba jednak wylać trochę potu. Pierwsze porcje hormonu pojawiają się nieśmiało około 30 minut po tym, jak rozpoczynasz bieg. Według badań poziom endorfin zwiększa się, gdy utrzymujemy pomiędzy 70% a 80% tętna maksymalnego przez co najmniej pół godziny, a w ciągu 60 minut taki wysiłek zwiększy produkcję hormonów od pięciu do siedmiu razy.
I wcale nie musi to być pokonywanie maratonów. Co prawda strzelanie, łucznictwo czy bilard raczej nie dostarczą Ci "euforycznego kopa" (tu zabawa polega na czymś innym), jednak już w przypadku piłki nożnej czy ostrego treningu obwodowego na siłowni jest to więcej niż prawdopodobne.
A potem zaczyna się już działanie uzależniające, bardzo podobne do narkotykowego. Nic dziwnego - endorfiny łączą się z tymi samymi receptorami co heroina, morfina czy pochodne opium.
3. Opioidowy zastrzyk w żyłę
Endorfiny rozprowadzane są przez krew. Działają jak środek przeciwbólowy. To znieczulenie nie jest tak skuteczne, jak to centralne, pochodzące z mózgu, ale zasada jest ta sama: połączenie z receptorami w neuronach, odpowiedzialnymi za przenoszenie impulsów bólowych. To nie przypadek, że endorfiny nazywane są "endogennym opioidem", czyli opium produkowanym wewnątrz naszego organizmu. W dodatku endorfiny działają na mózg.Jeśli nie miałeś szczęścia i nie doświadczyłeś jeszcze sportowego haju, to spróbuj zmienić nieco trening. Możesz np. zwiększyć dystans biegu, zmniejszając jednocześnie jego prędkość.
Pamiętaj jednak, że za dużo przyjemności nie zawsze ma dobry wpływ na sportową formę i wysiłek, który mógłby zwiększyć wydzielanie endorfin; niekoniecznie prowadzi to do osiągania konkretnego celu treningowego. Ale czasem warto potrenować dla samych "hormonów szczęścia", bo oszołamiają organizm do tego stopnia, że czujesz się tak, jakbyś był zakochany.
I możesz ponadto poprawić pamięć. Badania na myszach pokazały, że beta-endorfina wydzielana wskutek ćwiczeń stymuluje namnażanie neuronów hipokampa (części mózgu odpowiedzialnej za pamięć).
4. Euforyczny efekt endorfin
Przy dłuższym biegu, często w drugiej jego fazie, łatwiej podołać wysiłkowi niż na początku. To wtedy receptory układu nerwowego łączą się z endorfinami. W konsekwencji w niektórych częściach mózgu, takich jak układ limbiczny i kora przedczołowa, rozpoczyna się proces, który wywołuje euforię i działa przeciwbólowo.
Te struktury naszego mózgu związane są z przetwarzaniem emocji oraz odczuwaniem przyjemności. Intensywny wysiłek uwalnia neuroprzekaźniki, które działają bezpośrednio w tych obszarach.
Ten mechanizm, spowodowany ostrym treningiem, jest podobny do tego, jaki wywołują narkotyki, od których można się łatwo uzależnić. Wysiłek może bezpośrednio wpływać na funkcjonowanie mózgu i go zmieniać - tak jak narkotyki. I to dobre samopoczucie nie jest tylko efektem psychologicznym spowodowanym przez wrażenie, że osiągnęliśmy swój cel.
Nie da się też ukryć, że to uzależnia. Jeśli z jakichś powodów nie skoczysz do parku pobiegać, albo nie pójdziesz na siłownię, to masz wrażenie, że czegoś Ci bardzo brakuje. A my po prostu lubimy powtarzać te czynności, które dają nam przyjemność. Prawda, panowie?
5. Sportowiec na głodzie
Nic nie trwa jednak wiecznie. Po około półgodzinie efekt przemija i znika uczucie przyjemności. Dodatkowy ładunek cząsteczek endorfin wraca do krwi, gdzie jest metabolizowany przez wątrobę. Niektóre osoby są genetycznie bardziej lub mniej wrażliwe na endorfiny i mają mniejszą lub większą tendencję do tego, żeby poczuć "euforię biegacza". Są ludzie, którym nigdy się to nie uda, podczas gdy inni będą fruwać z emocji na koniec każdych intensywniejszych 5 kilometrów.
Są osoby, które naprawdę uzależniają się od wysiłku i czują się źle, jeśli spędzą dwa lub trzy dni, nie ćwicząc. Pojawiają się objawy podobne do uzależnienia chemicznego. Ten "kryzys odstawienia" jest oczywiście dużo łagodniejszy niż w przypadku osób uzależnionych od narkotyków.
Nie zawsze też ćwiczenia, które dostarczają nam przyjemności, są jednocześnie zdrowe i dają efekt zwiększenia formy. Objawy przetrenowania to między innymi zmniejszenie produkcji endorfin, a dodatkowo częstsze kontuzje, spadek wydajności, a nawet depresja. Co prawda takie uzależnienie jest najmniej szkodliwe dla otoczenia, ale przecież nie chcesz, by jakiś hormon miał nad Tobą kontrolę. Dawkuj go po prostu z umiarem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz