niedziela, 30 marca 2014

10 powodów, dla których warto pić piwo

Piwo relaksuje i dodaje pewności siebie, jest smaczne, orzeźwiające i idealnie pasuje do meczu w TV albo grilla z kumplami. Ale piwo ma też całkiem sporo dodatkowych zdrowotnych atutów, m.in. chroni serce, wzmacnia kości i podnosi odporność. To jak? Zdrowie!
Prawdopodobnie wcale nie trzeba Cię do picia namawiać, bo jeżeli nie pijesz piwa:
a) razem z kumplem, w podzięce za to, że zapoznał Cię z Twoją dziewczyną 
b) w celu dodania sobie animuszu na parkiecie w nocnym klubie
c) poodczas meczu Real Madryt - FC Barcelona (dodatkowy komentarz zbędny)
to na pewno znajdziesz wiele innych okazji, żeby skorzystać z dobrodziejstw tego znakomitego trunku. A zaufaj nam, że jest ich mnóstwo. No to zdrowie!
1. Niech żyje (bije) nam!
Zwykle to wino zbiera wszystkie pochwały za wywieranie pozytywnego wpływu na Twój układ krwionośny i zapobieganie jego chorobom, ale piwo może być tak samo skuteczne w tej dziedzinie. Piwosze (pamiętający o umiarze) mają o 42% niższe ryzyko wystąpienia chorób serca w porównaniu do niepijących. Dla zmaksymalizowania korzyści ogranicz się do jednego piwa dziennie (pół litra, ok. 5% alkoholu). I ciesz się zdrowiem.
2. Odkryj w sobie geniusza
Po jednym czy dwóch piwach nie staniesz się, co prawda, mądrzejszy, ale Twoja kreatywność Ci za to podziękuje. W grupie czterdziestu badanych mężczyzn, którzy mieli do rozwiązania różne słowne łamigłówki, tym, którym trochę już szumiało w głowie, poszło o kilka sekund szybciej!
3. Zapobiegaj cukrzycy typu II
Podczas przeprowadzanych badań poddano analizie 38 tysięcy mężczyzn prowadzących zdrowy tryb życia. Okazało się, że ci, którzy do tej pory nie pili dużo, ale zaczęli pić (z umiarem) przez kolejne 4 lata, byli o wiele mniej narażeni na wystąpienie cukrzycy typu II. Zwiększone spożycie alkoholu nie działało jednak tak samo korzystnie na tych, którzy pozwalali sobie na kilka piw w ciągu dnia. Poznaj zatem kluczowe pojęcie – "UMIAR" i jego synonim (nie szukaj w słowniku) – "JEDNO PIWO DZIENNIE".
4. Szanuj swoje nerki
Obyś nigdy nie musiał zmagać się z kamieniami nerkowymi! Wypijanie butelki piwa dziennie zmniejsza ryzyko wystąpienia kamieni nerkowych o 40%! Co prawda badania te nie są w stanie wskazać, jaki dokładnie związek ma jedno z drugim, ale można spekulować, że spożycie większej ilości płynów sprzyja nie tylko częstym wycieczkom do toalety, ale także sprawia, że nerki pracują właściwie. Dodatkowo piwo może wspomagać ten proces, spowalniając uwalnianie z kości wapnia, który może osadzać się w nerkach, właśnie jako kamienie.
5. Regeneruj się szybciej
Piwo może wspomagać regenerację po ciężkich ćwiczeniach. Hiszpańscy badacze poprosili studentów, żeby ćwiczyli, dopóki temperatura ich ciała nie osiągnie ok. 40°C, a później części z nich pozwolili uzupełnić płyny piwem, a drugiej części wodą. Okazało się, że ci, którzy pili piwo, byli lepiej nawodnieni od tych pijących wodę.
6. Zwiększ pewność siebie
Im więcej piją ludzie, tym bardziej atrakcyjni się sobie wydają. Podczas badań poproszono ankietowanych, którzy wcześniej wypili prawdziwy trunek i tych, których drink tylko udawał prawdziwy, żeby wygłosili przemowę. Zapytani o ocenę, czy dobrze wypadli, wyglądali i zachwycali poczuciem humoru, ankietowani, którzy sądzili, że są pod wpływem alkoholu, dawali sobie bardzo dobre noty – niezależnie od tego, czy rzeczywiście byli na małym rauszu, czy tylko myśleli, że są.
7. Popraw swój wzrok
Jedno piwo dziennie może sprawić, że będziesz mógł trzymać się z dala od okulisty. Butelka na dzień zwiększa aktywność antyoksydantów, co może powstrzymać rozwijanie się zaćmy. Pamiętasz słowo-klucz? Mam taką nadzieję, w przeciwnym razie czeka Cię zupełnie odwrotny skutek i zamiast ominąć okulistę, będziesz musiał się do niego jak najszybciej udać.
8. Obniż sobie ciśnienie krwi
Wysokie ciśnienie jest odpowiedzialne za cały wachlarz problemów zdrowotnych, ale piwo może zmniejszać ryzyko nadciśnienia. Ci, którzy spożywają piwo w umiarkowanych ilościach, są mniej narażeni na podwyższone ciśnienie krwi od tych, którzy wybierają wino lub inne trunki.
9. Zwalcz infekcje
Jedno piwo dziennie może zwiększać Twoją odporność, a to pomaga zwalczać infekcje. Naukowcy zaszczepili małpy przeciwko ospie wietrznej, następnie części z nich dali dostęp do alkoholu, podczas gdy pozostała część mogła pić tylko słodzoną wodę. Organizmy małp, które piły umiarkowane ilości alkoholu, lepiej odpowiadały na szczepionkę niż te, które piły wodę z cukrem. Jednak prawdziwe małpie moczygęby (spróbuj sobie taką wyobrazić) nie reagowały tak dobrze na szczepienie, jak ich mniej upojeni alkoholowo koledzy.
10. Zapobiegaj złamaniom
Złamania spowodowane imprezową głupotą zostawimy bez komentarza, skupmy się natomiast na tym, że piwo może wzmocnić kości. Mężczyźni, którzy wypijali jedno lub dwa piwa dziennie, mają nawet o 4,5% większą gęstość kości niż abstynenci, jednak ci, którzy pili więcej – o 5,2% mniejszą. Cofnij się do punktu 3. Ostatnie zdanie. Zapamiętaj.

sobota, 22 marca 2014

8 przyjemnych patentów na lepsze zdrowie

Leczenie kojarzy się raczej z nieprzyjemnymi niż przyjemnymi rzeczami. Zastrzyki bolą, lekarstwa są gorzkie, borowanie irytujące, schudnięcie wymaga wysiłku etc. Na szczęście przyjemności też są nam potrzebne. I jeśli je odpowiednio dobierzesz, poprawisz swoje zdrowie.

1. Telewizja uspokaja
To prawda!
Nieszczęsny telewizor jest wrogiem publicznym nr 1. Obwinia się go o epidemię otyłości, o wywoływanie ataków epilepsji, otępienie dzieci i ogólną gnuśność mieszkańców północnej półkuli naszej planety. Jednak, jak na razie, liczba telewidzów nie maleje. Tzw. Statystyczny Polak spędza przed telewizorem ponad 4 godziny dziennie. Gdyby TV rzeczywiście była tak zabójcza, to mieszkalibyśmy w wyludnionych miastach. Czy zatem oglądanie ulubionego kanału może mieć jakieś dobre strony dla zdrowia? Owszem, jeśli Twoim twoim jest Animal Planet albo Discovery. Badanie na University of Rochester wykazało, że oglądanie przyrody w telewizji obniża poziom stresu i sprawia, że ludzie odzyskują energię. Według innych badań seriale dla nastolatków zmniejszają liczbę niepożądanych ciąż.
2. Dyskoteka wzmacnia serce
To prawda!
Gdy znajomi wyciągają Cię do dyskoteki, zamiast się opierać i powoli tracić przyjaciół, idź i baw się dobrze. Okazuje się bowiem, że taniec to doskonały sposób na poprawienie i utrzymanie kondycji. Pół godziny tańca, zwłaszcza żwawego, to jeden ze sposobów realizacji zaleceń lekarzy, by codziennie chociaż pół godziny poświęcić na ćwiczenia aerobowe. Taniec zwiększa elastyczność mięśni i ścięgien, a więc chroni Cię przed kontuzją, zwiększa też wydolność płuc i serca.

3. Lody pogrubiają
To nieprawda!
Owszem, jeśli stanowią podstawę Twojej diety, to raczej nie unikniesz nadwagi. Jednak jeśli pozwalasz sobie na nie od czasu do czasu, w upalne dni - możesz jeść spokojnie i na dodatek coś na tym zyskać. Lody, zwłaszcza te niskotłuszczowe, mają (co zaskakujące) niski indeks glikemiczyny (GI 50), mniej więcej taki sam jak grejpfrut. Oznacza to, że węglowodany z lodów będą się wchłaniały stopniowo i nie spowodują gwałtownego skoku poziomu cukru we krwi. Gwałtowne wahania poziomu glukozy mogą zaś być przyczyną cukrzycy. Poza tym lody zawierają sporo wzmacniającego kości wapnia oraz witaminy D, A, B12 i K. Gdy zatem upały znów zaatakują, śmiało idź do lodziarni.  
4. Głośna muzyka szkodzi nerwom
To nieprawda!
Rozwścieczonym sąsiadom, którzy będą dobijać się do Twoich drzwi z żądaniem, byś "natychmiast ściszył ten łoskot", możesz powiedzieć, że musisz słuchać Limp Bizkit tak głośno, bo w ten sposób radzisz sobie ze stresem. Nie tylko muzyka relaksacyjna w rodzaju śpiewu delfinów o poranku pozwala ukoić skołatane nerwy. Głośne słuchanie muzyki stymuluje w mózgu ośrodki odpowiedzialne za uwalnianie tzw. hormonów szczęścia. Jeśli więc chcesz doładować się energią i dobrym nastrojem w poniedziałkowy poranek - odkręć gałkę potencjometru. Jeśli zaś Twoi sąsiedzi nie są fanami ciężkich brzmień, skorzystaj ze słuchawek.
5. Wakacje odchudzają
To prawda!
Że wakacje to jeden z najlepszych wynalazków ludzkości, nie trzeba przekonywać nikogo, kto chodził do szkoły, a już nie chodzi. Dobra wiadomość jest taka, że one nie tylko pozwalają odpocząć od codziennych obowiązków, ale mają także wymierny, korzystny wpływ na Twoje zdrowie. Zakrojone na szeroką skalę badanie Framingham Heart Study, obejmujące 12 tysięcy ludzi, wykazało, że im częściej ludzie wypoczywają, im częściej wyjeżdżają na urlop, tym dłużej żyją. Mamy nadzieję, że wakacje masz już zabukowane.
6. Kawa niszczy serce
To nieprawda!
Wciąż pokutuje przekonanie, że kawa jest używką, a jak wiadomo, używki są niezdrowe. Tutaj jednak mądrość ludowa się nie wykazała. Wiele badań potwierdziło korzystne dla zdrowia właściwości kawy. Mówi się, że kawa jest niebezpieczna dla serca. Jest wręcz przeciwnie. Badania japońskich uczonych na ogromnej, bo liczącej 77 tysięcy ludzi grupie ludzi wykazały, że ci, którzy piją kawę (zawierającą kofeinę), rzadziej umierają z powodu chorób układu krążenia niż ci, którzy trzymają się od kawy z daleka. Kawa ma zbawienny wpływ na wątrobę: chroni przed marskością i niektórymi rodzajami nowotworu tego narządu. Inną zaletą kawy jest ochrona zębów. Wprawdzie pozostawia na zębach ciemny osad, ale jeśli nie chcesz mieć dziur, pij ją śmiało. Jeden ze składników kawy - tanina - chroni zęby przed powstawaniem płytki nazębnej, która jest jedną z głównych przyczyn powstawania próchnicy i dziur w zębach. 
7. Chili łagodzi ból
To prawda!
Papryka to warzywo, a o tym, że warzywa są zdrowe. Papryka chili jest jednak wyjątkowa, nawet jak na warzywo. Po pierwsze - ma silne działanie przeciwbólowe. Jeśli cierpisz na migrenowe bóle głowy albo bolą Cię zatoki, spróbuj zjeść papryczkę chili, zagryzając chlebem i popijając szklanką wody. Chili można stosować nie tylko w trybie doraźnym. Regularne jedzenie papryki ma też korzystny wpływ na układ krążenia. Zawarta w papryczkach kapsaicyna (to ona odpowiada za ostry smak) obniża poziom złego cholesterolu i trójglicerydów, zapobiega też agregacji płytek krwi i powstawaniu niebezpiecznych zakrzepów. Posmarowanie maścią zawierającą kapsaicynę skóry podczas zawału serca zmniejsza uszkodzenia mięśnia sercowego. Wprawdzie doświadczenie było przeprowadzone na myszach, jednak lekarze są przekonani, że maść kapsaicynowa może chronić także serca ludzi.
8. Gry komputerowe są szkodliwe
To nieprawda!
Po dwudziestu latach od wydania "Wolfensteina 3D" uczeni w końcu zorientowali się, że gry komputerowe mogą pomagać w utrzymaniu ciała i umysłu w świetnej kondycji. Zobacz, co może zapewnić Ci codzienna dawka wirtualnych emocji.
Poprawisz wzrok. Wystarczy 30 godz. grania w gry akcji, żeby poprawić wzrok nawet o ok. 20%.
Zrzucisz brzuch. Czasy, gdy podczas gry aktywne były tylko oczy i palce na klawiaturze czy padzie, już minęły. Dzisiejsze gry (dzięki technologii rozpoznawania ruchu) potrafią przeprowadzić interaktywny trening i zmusić Cię do wykonywania ćwiczeń, do których nie zmusił Cię przez całe liceum wuefista. Wirtualna gra zapewnia realne rezultaty.
Zwiększysz refleks. Również, że gry akcji skracają czas reakcji na bodźce, a jednocześnie zwiększają koordynację ręka - oko. Głupie pół sekundy może uratować Ci życie, gdy jedziesz samochodem. Jeśli masz mieć jakąś operację, szukaj zaś chirurga, który lubi sobie pograć w "Call of Duty". Chirurdzy gracze są sprawniejsi manualnie również przy stole operacyjnym.

czwartek, 20 marca 2014

Skórki od banana i inne rarytasy.....

Skórka od banana i z pomarańczy czy liście brokułów – wyrzucamy je odruchowo nie wiedząc, ile cennych witamin i minerałów ląduje wraz z nimi w koszu. Tymczasem również te części roślin można jeść. Na liście rzeczy, których jemy stanowczo zbyt mało albo w ogóle, znajdują się także składniki takie jak kiwi, krewetki czy… flaki. 

Skórka od banana
Dzięki dużej zawartości potasu, banany obniżają ciśnienie krwi, a występujące w nich pektyny pozwalają obniżyć poziom cholesterolu i przeciwdziałać rozwojowi miażdżycy. Owoce te warto jeść przed ważnym egzaminem lub innym wysiłkiem
umysłowym. Dzięki zawartości magnezu poprawiają bowiem pamięć i koncentrację. Są również dobrym remedium na zmęczenie i osłabienie, bo dostarczają energii potrzebnej do przepracowania ok. dwóch godzin. Ale minerały i witaminy znajdują się nie tylko w słodkim i miękkim miąższu banana, ale także, i to w dużych ilościach, w jego skórce. Jest ona szczególnie bogata w potas i serotoninę, która wpływa na poprawę nastroju.
Jak jeść skórkę banana? Dokładnie umytą należy gotować przez 10 minut. Następnie wywar odstawić do wystygnięcia i wypić albo dodać np. do koktajlu. 


Skórka z pomarańczy
Wiele osób wie, że pomarańcze są źródłem witamin (A, B1, B2, B3, B6, B12, C, D, E), minerałów (wapń, magnez, potas,
żelazo, cynk, miedź) oraz beta karotenu oraz kwasów foliowego i pantotenowego. Ale nie wszyscy zdają sobie sprawę, że te dobroczynne składniki znajdują się nie tylko w miąższu owoców, ale także w liściach, kwiatach, nasionach i skórce(również w jej białej części).
W Chinach suszona skórka pomarańczowa służyła do zwalczania chorób psychicznych, przeziębień, kaszlu, a nawet anoreksji. Dlatego zjadając pomarańczę nie powinniśmy pozbywać się jej skórki. Zawiera ona bowiem wspomniane już witaminy i minerały, a także dobroczynnie działające olejki aromatyczne, flawonoidy, kumaryny (mają działanie przeciwzakrzepowe), triterpeny (przeciwdziałają nowotworom), karoten oraz pektyny, które wspomagają trawienie i obniżają poziom złego cholesterolu. 
Jak jeść skórkę pomarańczową? W formie kandyzowanej lub surowej (po dokładnym umyciu) jako dodatek do deserów, jogurtów, ciast, drinków.


Woda z gotowanych warzyw
Najlepszym i najzdrowszym sposobem obróbki termicznej warzyw jest gotowanie na parze. Dzięki temu utrata witamin i innych cennych składników odżywczych jest stosunkowo mała, bo zaledwie kilkunastoprocentowa (ok. 15 proc.). To naprawdę niewiele, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że gotowanie źle wpływa przede wszystkim na witaminy rozpuszczalne w wodzie, czyli niestety wszystkie poza witaminami A, D, E i K. Oczywiście niektóre z nich pod wpływem temperatury bezpowrotnie tracą swoje właściwości, ale są również składniki, które dzięki gotowaniu zwiększają swoje działanie. Należy do nich zawarty w pomidorach i niszczący komórki rakowe likopen. 
Aby odzyskać choć część cennych składników z warzyw, warto wykorzystywać wodę, w których były gotowane. W jaki sposób? Np. miksując ją z ugotowanymi warzywami i robiąc w ten sposób zupę krem. Należy tylko pamiętać, by nie rozgotować składników. Im dłużej trzymamy je w gorącej wodzie, tym mniej witamin i minerałów w nich pozostaje. A mikser czy blender z powodzeniem poradzą sobie z twardszymi końcówkami. 

Liście brokułów
Dzięki dużej zawartości silnego antyutleniacza, sulforafanu, jedzenie brokułów jest jednym ze skutecznych sposobów na profilaktykę nowotworową. Trzeba tylko pamiętać, że najlepsze właściwości ma brokuł surowy, a nie gotowany. Te zielone warzywa są dobry źródłem witamin A, C, E, K, C, B1 oraz minerałów: potasu, fosforu, wapnia, żelaza, chromu i magnezu, który działa uspokajająco i kojąco na nerwy. Brokuły zawierają także sporo błonnika. Skoro więc same w sobie mają tyle dobroczynnych właściwości, dlaczego powinno się zjadać także liście? Bo wykazują one o wiele wyższą zawartość witamin i minerałów niż różyczki. Zawierają zwłaszcza dużo beta karotenu. Zaledwie 28 gram liści brokułów dostarcza aż 90 proc. dziennego zapotrzebowania na witaminę A. Ta sama ilość różyczek pokrywa tylko 3 proc. dziennego zapotrzebowania. 
Jak jeść liście brokułów? Najlepiej przyprawione jedynie czosnkiem i solą lub jako dodatek do sałatek.

Krewetki
Są świetnym źródłem wysokowartościowego białka, bogatym źródłem witamin z grupy B. W krewetkach znajdziemy również żelazo, fosfor, cynk i magnez. Jeśli te witaminy i minerały nie wszystkich przekonują, warto wiedzieć, że te
skorupiaki zawierają naturalną astaksantynę, która odpowiada za ich różowy kolor (tak samo jak łososia czy kraba) i jest uważana za jeden z najskuteczniej działających antyoksydantów. Astaksantyna pomaga redukować ból, przeciwdziała chorobom serca, nowotworom, cukrzycy, chorobie Alzheimera, dodaje energii, zwiększa wytrzymałość oraz poprawia stan skóry.
Jak jeść krewetki? Grillowane, gotowane, jako dodatek do zup, sałatek, ryżu lub makaronu.

Flaczki
Już sama myśl o jedzeniu błony śluzowej żołądka krowy (flaki wołowe) nie brzmi zbyt kusząco. Oczywiście są osoby, które nigdy się do tego nie przekonają i na pewno mają ku temu swoje powody. Warto jednak wiedzieć, że flaki nie są typowo polską potrawą. Wręcz przeciwnie, spożywane są przez ludzi na całym świecie, którzy oprócz walorów smakowych cenią także ich wartości odżywcze. Flaki wołowe są cennym źródłem witaminy B2, wapnia, żelaza, cynku i selenu, który jest jednym z najsilniejszych antyutleniaczy skutecznie zwalczającym powstawanie nowotworów. Ich jedzenie wpływa również korzystnie na stan zębów, kości i męskiego układu rozrodczego. 
Jak jeść flaki? Na przykład w postaci gęstej zupy typowej dla kuchni polskiej przygotowywanej z flaków wołowych lub wieprzowych.

Seler naciowy
Warto czasem wziąć przykład z hollywoodzkich gwiazd i tak popularny u nas seler korzeniowy zastąpić selerem naciowym. To właśnie z niego przygotowywane są odżywcze koktajle (w połączeniu z sokiem jabłkowym), które działają oczyszczająco, nawilżają skórę, minimalizują obrzęki i chronią ją przed działaniem wolnych rodników. Skąd bierze się takie działanie selera naciowego? Wszystko dzięki bardzo dużej zawartości witaminy C, czyli naturalnego antyutleniacza (seler naciowy ma jej dwa razy więcej niż cytrusy), a także bogactwu witaminy E (zwanej witaminą młodości), naturalnej witaminie B, kwasowi foliowemu, witaminie PP oraz beta karotenowi. Regularne chrupanie zielonej łodygi selera naciowego pobudza przemianę materii i przeciwdziała zaparciom (ale uwaga, bo może także zwiększać apetyt), koi układ nerwowy, wzmaga popęd płciowy (jest naturalnym afrodyzjakiem), przeciwdziała nadciśnieniu tętniczemu.
Jak jeść seler naciowy? Jako samodzielną przekąskę lub dodając do sałatek, surówek, zup i koktajli.

Kiwi
Ten zielony owoc to prawdziwa bomba witaminowa. Już jedno kiwi pokrywa całkowite dzienne zapotrzebowanie dorosłego człowieka na witaminę C, ale warto jeść ich więcej, nawet 2-3 sztuki dziennie. Właśnie taka liczba, zdaniem naukowców, skutecznie zmniejsza ryzyko powstawania zakrzepów żylnych, chroni układ krwionośny i prowadzi do naprawy uszkodzonego DNA, a to z kolei zapobiega rozwojowi nowotworów. Ten zielony owoc zawiera duże ilości witaminy E, która jest naturalnym antyoksydantem chroniącym przed wolnymi rodnikami (pozwala to skórze dłużej zachować młodość), witaminę K, witaminy z grupy B, potas (ma go tyle samo co banan), cynk, fosfor, magnez i sporo błonnika w postaci pektyn, które na długo gwarantują uczucie sytości i obniżają poziom złego cholesterolu. 
Jak jeść kiwi? Na surowo np. łyżeczką lub dodając do jogurtów, sałatek i koktajli (ze skórką, by nie tracić witamin pamiętając, by wcześniej dokładnie ją umyć).


środa, 12 marca 2014

6 głównych źródeł tłuszczów trans !!!

Tłuszcze trans, czyli utwardzone tłuszcze roślinne, są tak niebezpiecznie dla naszego zdrowia, że wielu lekarzy i dietetyków bez ogródek nazywa je nawet śmiertelnie groźnymi. Oczywiście same tłuszcze roślinne nie są niezdrowe, ale proces ich utwardzania powoduje, że zmieniają się w jednego w największych wrogów człowieka. Tłuszcze trans podnoszą poziom złego cholesterolu we krwi, wpływając jednocześnie na obniżenie poziomu dobrego cholesterolu. A to zwiększa ryzyko chorób serca, cukrzycy i poważnie osłabia system odpornościowy. Jak ustrzec się spożywania złych tłuszczów? Ograniczyć spożycie produktów, które je zawierają.

Wszystko, co smażone


Tłuszcze trans powstały w latach 50-tych. To wtedy znany wszystkim olej roślinny zaczęto wzbogacać o cząsteczki wodoru i poddawać działaniu bardzo wysokiej temperatury. Z połączonych cząsteczek oleju i wodoru powstał uwodorniony kwas tłuszczowy. Od razu stał się hitem w restauracjach i barach, bo nie dość, że był tańszy niż np. masło, to jeszcze miał bardzo długi okres przydatności do spożycia (i tak jest do dziś). Efekt? Nie tylko można go kupić w dużych ilościach i składować bez obawy o zepsucie, ale jeszcze nadaje się do wielokrotnego użycia. Jeśli więc czasem, jedząc na mieście, mamy wrażenie, że coś było smażone na tzw. "starym tłuszczu”, niemal na pewno były to właśnie tłuszcze trans. Jak się przed nimi ustrzec? Nie zamawiaj niczego, co jest smażone lub panierowane. Wybieraj potrawy pieczone lub grillowane i staraj się przygotowywać takie we własnej kuchni. 

Ciasta, ciastka, słodycze 



Choć wiele znanych i renomowanych cukierni i restauracji usunęło tłuszcze trans z serwowanych przez siebie wypieków,nadal w zatrważająco dużych ilościach można je spotkać w marketach i sklepach spożywczych. Utwardzony olej roślinny, ze względu na to, że jest tani, pozostaje jednym z podstawowych składników spożywczych. W ciastkach, biszkoptach i herbatnikach znajdziemy od 1 do 28 proc. tłuszczów trans. W ciastach drożdżowych może ich być aż 32 proc. Są także w krakersach, batonach, nadziewanych masą tłuszczową ciastkach, wyrobach z kremem, słodkich rurkach, chrupkach, chipsach, popcornie, a nawet zupkach w proszku. 

Margaryna


Jakiś czas temu sugerowano, że margaryna jest zdrowsza od masła, ponieważ zawiera oleje roślinne a nie tłuszcze zwierzęce. Tyle tylko, że dla utrzymania stałej (twardej) postaci margaryny, wielu producentów wykorzystuje tłuszcze trans. Margaryny twarde, kupowane w kostkach, mogą zawierać nawet do 56 proc. złych tłuszczów. W margarynach miękkich, kubkowych, jest ich od 0 do 20 proc. Miksy składające się z masła i margaryny zawierają od 2,4 do 14,8 proc. tłuszczów trans. Jeśli już musimy kupować margaryny, należy wybierać te o jak najbardziej miękkiej, wręcz mazistej konsystencji. Uważajmy też na wypieki domowe, które wymagają dodawania margaryny w kostkach. Zdecydowanie lepiej jest wybrać takie, które nie zawierają jej w ogóle. 

Chipsy, chrupki, słone przekąski


Podobnie jak w przypadku słodyczy, najgroźniejsze są te o długiej dacie przydatności do spożycia. Chipsy, chrupki, paluszki, krakersy i wszelkie inne słone przekąski mają wielu zwolenników, ponieważ wybornie smakują, a do tego świetnie chrupią. Zła wiadomość jest taka, że obie cechy (smak i chrupkość) zawdzięczają właśnie tłuszczom trans (im bardziej chrupiący chips lub krakers, tym więcej złych tłuszczów zawiera). Problem polega na tym, że w krajach Unii Europejskiej, w tym w Polsce, nie ma obowiązku podawania na opakowaniach ilości zawartych tłuszczów trans. Nie ma nawet uregulowań wprowadzających ograniczenia ich zawartości w gotowych produktach. Warto jednak wiedzieć, że niska, bezpieczna zawartość złych tłuszczów oznacza, że stanowią one nie więcej niż 1,5 g na każde 100 g produktu. Ich dopuszczalny poziom to 10 proc. wszystkich tłuszczów zawartych w produkcie. 

Jedzenie typu fast food


Bezpieczne dzienne spożycie kwasów tłuszczowych typu trans nie powinno przekraczać 2 gram w diecie, która zawiera
2000 kcal. W Polsce spożycie złych tłuszczów wynosi 2,8-6,9 g dziennie. Oznacza to, że większość z nas codziennie przekracza dopuszczalne normy nawet kilkukrotnie. Czasem robimy to nieświadomie, np. zamawiając w restauracjach typu fast food frytki, które wydają nam się najzdrowsze. Niestety tak nie jest. Frytki są smażone na wielokrotnie używanym oleju i zawierają od 12 do 35 proc. tłuszczów trans. Wartość ta może się bardzo różnić nawet w obrębie jednej sieci. Jakiś czas temu ujawniono, że we frytkach sprzedawanych w latach 2004-2006 w restauracjach McDonald’s w Nowym Jorku, tłuszcze trans stanowiły 23 proc., w Polsce 18 proc. a w Danii tylko 0,8 proc. Dania jest pierwszym europejskim krajem, który w 2003 roku wprowadził ograniczenia dotyczące zawartości złych tłuszczów w sprzedawanych produktach.

Gotowe kanapki śniadaniowe


Każdy, kto choć trochę dba o własne zdrowie wie, że śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia. Co jednak w sytuacji, kiedy bardzo się spieszymy i nie mamy czasu przygotować czegoś w domu? Idealnym wyjściem wydają się gotowe, szczelnie zapakowane kanapki dostępne w sklepach, kawiarniach, piekarniach i ciastkarniach. Nic bardziej mylnego. Niektóre z nich zawierają bardzo dużo niezdrowych tłuszczów trans. Nie lepszym wyjściem jest zjedzenie drożdżówki czy reklamowanego jako zdrowy batonika zbożowego. Dlaczego? Bo zawierają tłuszcze trans…
Czy to znaczy, że są one obecne wszędzie? Nie. Generalna zasada jest taka: im mniej produkt przetworzony, tym zdrowszy. Zamiast więc wybierać śmietankę do kawy w proszku, kup tę w płynie lub zastąp ją mlekiem. Zrezygnuj z wszystkich dań typu instant, a w sklepie uważnie sprawdzaj etykiety i unikaj produktów, które zawierają określenia: uwodorniony, częściowo uwodorniony, utwardzony. Uważaj również na te, które obiecują, że nie zawierają cholesterolu i/lub tłuszczy zwierzęcych. Niewykluczone, że zostały one zastąpione utwardzonymi olejami roślinnymi.

Po co nam siarka ?

Siarka to jeden z najbardziej niedocenianych pierwiastków, choć odgrywa ogromną rolę w organizmie i wpływa na jego prawidłowe funkcjonowanie.  Od odpowiedniej dawki siarki zależy nie tylko nasze zdrowie, ale także… uroda, ponieważ ten składnik mineralny wpływa na stan skóry czy włosów. Jego niedobory powodują wiele dolegliwości.

Siarka od wieków budziła zainteresowanie człowieka, wzmianki o niej wielokrotnie pojawiają się w Biblii czy dziełach starożytnych pisarzy. Początkowo doceniano przede wszystkim jej właściwości zapalne, ale szybko odkryto również korzystny wpływ na zdrowie i urodę. Dawni uzdrowiciele dymem ze spalonej siarki okadzali ciała osób z problemami skórnymi, a żółte grudki dodawano do mikstur pielęgnujących skórę używanych przez bogate mieszkanki Rzymu.

Uczestnik ważnych procesów

Współczesna nauka umieściła siarkę na piątym miejscu w hierarchii substancji mineralnych niezbędnych dla człowieka. Dziś wiemy, że ten pierwiastek wchodzi w skład każdej komórki naszego organizmu i wpływa na prawidłowe jego funkcjonowanie. Uczestnicząc w uwalnianiu energii z białek, węglowodanów i tłuszczy, wspomaga procesy energetyczne organizmu. Siarkę znajdziemy m.in. w kwasie glutaminowym (niezbędny dla układu nerwowego i mózgu), heparynie (związek chemiczny obniżający ciśnienie krwi), insulinie (hormon regulujący poziom cukru we krwi) czy dwóch ważnych aminokwasach: metioninie (odgrywa ważną rolę w przemianie materii) oraz cysteinie (jest podstawowym składnikiem keratyny, istotnej dla kondycji skóry i włosów).
Siarka pomaga także wątrobie w procesie odtruwania, działając jak filtr oczyszczający organizm z toksyn i zanieczyszczeń. Pozytywnie wpływa na układ pokarmowy oraz dba o wzrok (chroni oczy przed zaćmą). Reguluje elastyczność ścian tętnic. Pobudza do działania niektóre enzymy i reguluje proces krzepnięcia krwi. 
Prawie 75% siarki zatrzymanej w organizmie jest utleniane do siarczanów i wydalane, przede wszystkim z moczem. Niedobór tego pierwiastka może być efektem niewłaściwej diety lub problemów ze zdrowiem, spowodowanych np. uszkodzeniem wątroby, reumatoidalnym zapaleniem stawów, nowotworem, chorobą wieńcową czy zawałem mięśnia sercowego. 
Brak siarki w organizmie wywołuje wiele dolegliwości. Jednym z najbardziej widocznych objawów niedoboru jest ciemny pierścień na brzegu tęczówki oka. Niekiedy pojawia się też łuszczyca. Włosy twardnieją i wypadają, skóra traci jędrność i blednie, a paznokcie zaczynają się łamać. Niedobór siarki wpływa również na nasze samopoczucie – odczuwamy niepokój i zmęczenie, mamy kłopoty ze wzrokiem i dolegliwości stawowe. 
Trudno przyswajalne stają się wówczas także inne potrzebne minerały np.: magnez, krzem, sód, mangan, wapń, żelazo, chlor, jod i potas. Powoduje to osłabienie metabolizmu, głównie tłuszczów, białek i cukru.

Produkty bogate w siarkę

Głównym źródłem pierwiastka w organizmie są dwa aminokwasy: metionina i cysteina, które muszą być pobierane z pożywienia, przede wszystkim: mięsa, jaj, serów, ryb, produktów zbożowych (płatki owsiane, otręby pszenne, ciemne pieczywo), warzyw (czosnek, pietruszka, soczewica, fasola, seler, kapusta, cebula, rzepa, brukselka) i owoców (morele, awokado i truskawki).

Lecznicza kąpiel

Siarka jest nie tylko niezbędnym składnikiem organizmu, ale wykazuje też fantastyczne właściwości lecznicze. Od wieków cenione są kąpiele w siarczkowych wodach mineralnych, których źródła biją w wielu polskich uzdrowiskach, np. Busku-Zdroju, Krzeszowicach, Lądku-Zdroju, Przerzeczynie, Zakopanem lub Koszutach. Liczne badania wykazały ich skuteczność w leczeniu artretyzmu, reumatyzmu, miażdżycy naczyń, dny moczanowej, nadciśnienia czy cukrzycy. 
Siarkowe kąpiele także świetnie wpływają na skórę, regenerując naskórek i opóźniając procesy starzenia. Sprawdzają się również w leczeniu łuszczycy, wyprysku łojotokowego albo atopowego zapalenia skóry. 
Na rynku nie brakuje suplementów diety i kosmetyków, w składzie których znajduje się siarka. W aptece możemy kupić ją niekiedy w postaci żółtego proszku, nadającego się do przygotowania domowego preparatu leczącego trądzik. 
Pomocne bywają również związki siarki (na przykład siarczan sodowy służy do walki z łupieżem, smaruje się nim podrażnioną skórę), choć niektóre mogą stać się niebezpieczne. Wdychanie siarkowodoru  wywołuje niemal natychmiastową śmierć. W przypadku średniego stężenia występuje duszność, trudności w oddychaniu, obrzęk płuc, zaburzenia równowagi, śpiączka, nadmierne łzawienie. Chronicznymi objawami zatrucia są zaburzenia wzroku.

czwartek, 6 marca 2014

Zdrowe przekąski.

Przekąska powinna być pożywna, smaczna i najlepiej niskokaloryczna. Zamiast po wafelka lepiej sięgnąć po coś zdrowego i znacznie mniej tuczącego. Oto moje propozycje.


Dwa jabłka

Znane przysłowie głosi: jedz jedno jabłko dziennie dla zdrowia. Przysłużymy się swojemu organizmowi jeszcze lepiej, jeśli w ciągu dnia spałaszujemy dwa jabłka. Śmiało możemy sobie na to pozwolić - małe jabłko (o wadze ok. 10 dag) ma zaledwie 36 kcal. Dwie sztuki to zatem niewiele ponad 70 kcal. Pamiętajmy, by jabłka nie obierać ze skórki, bo tuż pod nią znajduje się najwięcej witamin, a w niej samej obecny jest kwas ursolowy (ograniczający wchłanianie tłuszczu) oraz kwercetyna - silny antyoksydant, który chroni przed nowotworami, działa przeciwwirusowo i usprawnia pamięć.

Jajko na twardo

Jest smaczne, zasyca, można zjeść je samodzielnie albo potraktować jako dodatek do sałatki czy kanapki. Jedno średniej wielkości jajko ugotowane na twardo ma 70-80 kcal. Możemy je ewentualnie nieco posolić do smaku - najlepiej solą morską, która uchodzi za najzdrowszą. Zawiera selen, magnez, jod, lit i niewiele sodu. Badania dowiodły, że w krajach, gdzie dania doprawia się solą morską, mieszkańcy rzadziej chorują na miażdżycę. Jajko na twardo świetnie komponuje się z warzywami i ziołami (szczypiorkiem, koprem, pietruszką). Jeszcze mniej kalorii ma jajko w koszulce - wrzucone do gotującej się wody z dodatkiem octu (ok. 60-70 kcal). Można podać je np. na kromce razowego chleba (ok. 70 kcal).

Szklanka kiszonej kapusty

Jedzmy kiszonki! Kwaszona kapusta jest bogatym źródłem bakterii rozkładających cukry w kwas mlekowy, naturalnych przeciwutleniaczy, witamin (głównie E, K, z grupy B i C) oraz fitoncydów, które mają działanie bakterio- i grzybobójcze. Warto wiedzieć, że wykazuje również właściwości przeciwnowotworowe, oczyszczające organizm i wzmacniające odporność. Szklanka kiszonej kapusty ma jedynie 22 kcal! Jeśli chcemy, możemy zetrzeć do niej marchewkę (ta średniej wielkości to 10-15 kcal) i całość doprawić ziołami, np. kminkiem, koperkiem lub żurawiną.

Połówka grejpfruta 

Najzdrowsze są te czerwone. Zawierają dużą ilość witaminy C oraz naringiny - związku odpowiedzialnego za gorzki smak grejpfrutów. Naringina wykazuje szerokie działanie: przeciwzapalne, antyseptyczne, przeciwnowotworowe, obniżające wysoki cholesterol czy podkręcające tempo metabolizmu. Grejpfrut jest dobry na serce i sprzyja utrzymaniu szczupłej sylwetki. Z badań wynika, że częste spożywanie tych owoców stabilizuje poziom glukozy, co z kolei zapobiega zamienianiu jej nadmiaru w tłuszcz. W połowie tego cytrusa jest ok. 40 kcal. W 90 proc. owoc składa się z wody.

Trzy kostki gorzkiej czekolady

Nie powinniśmy jej sobie odmawiać, bo to zdrowa przekąska. Wykazuje wiele korzystnych właściwości - chroni przed nowotworem, opóźnia procesy starzenia, wpływa na koncentrację, usprawnia pamięć. Ciekawostką może być fakt, że gorzka czekolada zawiera więcej ochronnych antyoksydantów niż większość owoców! Naukowcy z uniwersytetu w Kopenhadze przekonują również, że gorzka czekolada pomaga schudnąć. W jednej kostce jest ok. 20-30 kcal. Im więcej zawiera ona kakao, tym lepiej. Najlepiej szukać czekolad, które mają go powyżej 70 proc.

Jogurt naturalny z musli

W zależności od producenta w 100 g jogurtu naturalnego jest zwykle 50-70 kcal. Na przekąskę wybierz kubeczek 150-gramowy i wsyp do niego łyżkę musli bez dodatku cukru, np. orkiszowego (36 kcal). Uwaga - szukaj jogurtu naturalnego o niskiej zawartości tłuszczu i bez dodatku cukru. Jogurt naturalny to również bardzo dobre źródło wapnia, witamin z grupy B i fosforu. Jedzony systematycznie uchroni nas przed chorobami układu pokarmowego i drożdżycą.

Twaróg z rzodkiewkami

W plastrze chudego twarogu jest ok. 30 kcal. Niewielka ilość kalorii to zresztą niejedyna zaleta tego produktu - twaróg to bardzo dobre źródło białka, wapnia, magnezu, potasu, fosforu i witamin (E, A, D). Twaróg świetnie pasuje do rzodkiewki - w 100 g mają one zaledwie 14 kcal. Możemy je zetrzeć albo pokroić w plasterki. Warto przy okazji pamiętać, że złym połączeniem jest twaróg z pomidorem. Ten drugi zawiera silne kwasy; jeśli połączymy go z białym serem, wapń wejdzie z nimi w reakcję i wytworzą się nierozpuszczalne, szkodliwe kryształki, które odkładają się w stawach.

Pięć ogórków kiszonych

Dlaczego pięć? Bo to ilość, jaką spokojnie się najemy - a do tego nie będziemy musieli przejmować się kaloriami. Jeden średniej wielkości ogórek kiszony ma tylko... 7 kcal. Ogórki mogą stanowić ponadto doskonały dodatek do surówek czy kanapek. Zawierają witaminy z grupy B i C, kwas mlekowy, potas, wapń, magnez i przeciwutleniacze. Wzmacniają zdrowie, chronią nas przed chorobami, zapobiegają odwodnieniu. Niskokaloryczne są też ogórki małosolne - ważący ok. 10 dag ma jedynie 11 kcal.

Tuńczyk w sosie własnym

Puszka ma nie więcej niż 100 kcal - a to bardzo zdrowa i sycąca przekąska. Tuńczyk zawiera kwasy tłuszczowe omega-3, białko, witaminy (A, E, D, PP, z grupy B). Obecne w nim składniki wzmacniają odporność, chronią przed schorzeniami serca, korzystnie wpływają na wygląd, wzmacniają układ kostny, działają przeciwzapalnie. Najlepiej wybrać tuńczyka w kawałkach - rozdrobiony będzie gorszej jakości. Pamiętajmy, że tuńczyk to również świetny dodatek do sałatek, makaronów, zapiekanek itp.

Szklanka borówek 

Taka ilość borówek amerykańskich ma ok. 80 kcal. Są smaczne i bardzo zdrowe. Doskonale wpływają na pracę mózgu i wzrok, obniżają wysokie ciśnienie, poprawiają wygląd skóry, chronią przed nowotworami, poprawiają funkcjonowanie układu pokarmowego, zapobiegają infekcjom dróg moczowych. Borówki amerykańskie uważa się za naturalny "eliksir młodości". Możemy zjeść je bezpośrednio albo wrzucić go jogurtu, owsianki itp. Borówki zmiksowane z jogurtem naturalnym stworzą pyszny i zdrowy koktajl. 

wtorek, 4 marca 2014

Sól - wróg czy sprzymierzeniec ?

Sól nie ma ostatnio dobrej prasy. Oskarża się ją o powodowanie nadciśnienia, otyłości i wielu innych dolegliwości. Jest w tym trochę prawdy i... sporo przesady. Sól jest niezbędna do życia, a skutki jej używania można zrównoważyć, niekoniecznie rezygnując z solenia.
1. Bez soli da się żyć
To nieprawda!
Zazwyczaj tak się o niej nie myśli, ale bez soli nie przeżyłbyś nawet kilku godzin. Twoje ciało nie potrafi wytwarzać soli, a bez soli komórki nie są w stanie funkcjonować. Między innymi dlatego lekarze zalecają zjadanie codziennie co najmniej 3,8 grama soli (to nieco więcej niż pół łyżeczki). 
Sól kuchenna to inaczej chlorek sodu i to właśnie sód jest tym elementem, którego nie może Ci zabraknąć. Sód jest elektrolitem, czyli należy do tej słynnej grupy substancji, bez których Twoje mięśnie nie wiedziałyby, kiedy się kurczyć. Dlatego w każdym napoju sportowym znajdziesz dodatek sodu.
Sód jest wydalany z organizmu z potem i moczem, a jeśli nie uzupełnisz poziomu sodu i wody, ciśnienie krwi może Ci się obniżyć na tyle, że poczujesz zawroty głowy. Dlatego odwodnienie potrafi być groźne. Ale groźne może być też przewodnienie, czyli nadmiar wody. Sód działa trochę jak gąbka, zatrzymując wodę w organizmie. Jeśli będziesz pił za dużo wody, możesz w końcu tak rozcieńczyć sód, że doprowadzisz do hiponetremii, czyli niedoboru sodu. Zdarza się to np. amatorskim biegaczom, którzy słyszeli, że nie można dopuścić do odwodnienia, ale zapomnieli o zasadzie, że co za dużo, to niezdrowo.
2. Lepiej odstawić solniczkę
To nieprawda!
Prawdę mówiąc, to, ile solisz, o ile nie sypiesz soli maniakalnie dużo, nie ma większego znaczenia dla Twojego zdrowia. Większość sodu, który dociera do Twojego organizmu, pochodzi nie z solniczki, tylko z zupełnie innych źródeł.
Bardzo duże ilości sodu są w wędlinach, gotowych sosach, w ketchupie, sporo jest w margarynach i pieczywie, a niewielkie ilości są też w niektórych słodyczach, a nawet w lodach. Jeśli więc chcesz ograniczyć ilość soli, zamiast zatykać połowę dziurek w solniczce, jedz mniej wędlin i gotowych produktów.
3. Sol poprawia nastrój
To prawda!
Uczonym udało sie wykazać, że szczury, które miały niski poziom sodu, traciły zainteresowanie aktywnościami, które zazwyczaj sprawiały im przyjemność, co w przełożeniu na ludzkie zachowania jest równoważne depresji.
To odkrycie pozwoliło sformułować hipotezę, że sól działa antydepresyjnie i że jesteśmy od niej uzależnieni. Jednym z objawów uzależnienia jest bowiem brak umiejętności rezygnacji z jakiegoś zachowania, nawet gdy jesteś przekonany, że to zachowanie Ci szkodzi. Próbowałeś kiedyś solić mniej?
4. Możesz obniżyć ciśnienie rodzynkami
To prawda!
W organizmie człowieka bardzo dużo zależy od równowagi i z utrzymaniem jej mamy zwykle największy problem (np. za dużo jemy i za mało się ruszamy - brzmi znajomo?). W przypadku sodu chodzi o to, by ilość sodu na zewnątrz komórki była zrównoważona ilością potasu w jej wnętrzu.
zwiększenie dostaw potasu jest równie skutecznym sposobem obniżenia ciśnienia, jak ograniczenie dostaw sodu (czyli soli). Wartość ciśnienia krwi zależy w większym stopniu od proporcji sodu do potasu niż od tego, ile każdej z tych substancji dostarczasz sobie z pożywieniem.
Problem w tym, że produkty, które zawierają dużo potasu, czyli warzywa i owoce, często są spożywane w towarzystwie mocno solonych dodatków. Np. ziemniaki zawierają dużo potasu, ale jeśli jesz ziemniaki w postaci obficie posypanych solą frytek, bilans wychodzi co najwyżej na zero. Jeśli więc chcesz zadbać o swój układ krwionośny, pamiętaj o równowadze. Doskonałym źródłem potasu są banany i rodzynki. Mają też tę zaletę, że zazwyczaj podaje się je bez soli.
5. Musisz uważać na każdy gram soli
To nieprawda!
Niekoniecznie. Jeśłi masz nadciśnienie, prawdopodobnie usłyszałeś, że powinieneś mniej solić. I to się zgadza. Skoro sól zatrzymuje wodę w organizmie, to serce musi pracować mocniej, żeby przecisnąć krew przez "spuchnięte" od wody tkanki, a więc ciśnienie rośnie. Jeżeli ciśnienie już wcześniej było za wysokie, to podnoszenie go dodatkowo jest niewskazane.
Ale jeśli ciśnienie masz w normie, nie musisz się obawiać soli. Nie znam żadnych badań, które udowodniłyby, że ludzie z normalnym ciśnieniem krwi powinni ograniczyć ilość spożywanego sodu. Co więcej, gwałtowna redukcja dostaw sodu może mieć niekorzystny wpływ na zdrowie. Jak wykazały badania u ludzi, którzy zmniejszyli dostawy sodu o ok. 1000 mg dziennie, zanotowano wprawdzie obniżenie ciśnienia, ale równocześnie zwiększyło się tętno i zmniejszyła wrażliwość na insulinę, co zwiększa ryzyko cukrzycy.
6. Czarnoskórzy są wrażliwsi na sól
To prawda!
Jedną z przyczyn zamieszania wokół soli jest... struktura demograficzna USA. To tam ma swoje źródła histeria na punkcie soli. Wzięła się ona częściowo stąd, że amerykańskie badania muszą brać pod uwagę przedstawicieli wszystkich ras zamieszkujących Stany Zjednoczone.
Kłopot w tym, że układ krwionośny czarnoskórych mieszkańców Ameryki jest wrażliwszy na działanie sodu niż u przedstawicieli rasy kaukaskiej. Nawet zalecenia amerykańskiego Ośrodka Kontroli Chorób (CDC) uwzględniają tę różnicę, wskazując, że zalecana dzienna dawka sodu dla zdrowych, dorosłych Afroamerykanów wynosi jedynie 1500 mg, podczas gdy biali mogą jeść 2300 mg.
7. Solą można zabić
To prawda!
Wcale nie chodzi o to, że jeśli będziesz nadużywał soli, to w końcu ciśnienie tak Ci się podniesie, że za kilkadziesiąt lat umrzesz na wylew. Sól, jak zresztą wiele innych używanych na co dzień substancji, po przekroczeniu pewnej dawki jest już trucizną.
Najmniejsza znana dawka soli, która doprowadziła do śmierci, to zaledwie 1 g na kilogram masy ciała w ciągu godziny. To był jednak przypadek skrajny. Przeciętnie, żeby kogoś zabić, trzeba by go zmusić do zjedzenia ok. 200 gramów. Ze względu na smak trudno by to było jednak zrobić niepostrzeżenie.
8. Sól może być lekarstwem
To prawda!
Nie tylko może, ale jest już od dawna. Chlorek sodu był wykorzystywany do dezynfekcji ran przez Egipcjan, starożytni Grecy pili solone mleko, żeby poprawić sobie nastrój, a Rzymianie stosowali okłady z roztworów soli na choroby skóry i jako środek wymiotny. Żydowski lekarz Maimonides uważał, że posolony chleb jest niemal panaceum.
W czasach nowożytnych sól w różnych postaciach również była powszechnie stosowana i stosuje się ją do dziś, głównie wykorzystując jej antyseptyczne i przeciwzapalne właściwości. Gdy lekarz proponuje Ci płukanie bolącego gardła solą, chodzi właśnie o to, by zmniejszyć ilość obecnych w nim bakterii, nawilżyć i złagodzić stan zapalny. Wdychanie drobinek soli skutecznie zapobiega skurczom oskrzeli w przebiegu astmy.

sobota, 1 marca 2014

Antybiotyki prosto z natury.

Po antybiotyki sięgamy zdecydowanie zbyt często, co może mieć poważne konsekwencje dla naszego zdrowia. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest wprowadzenie do jadłospisu naturalnych produktów, których działania bywa znacznie silniejsze i skuteczniejsze od syntetycznych farmaceutyków. 


Kapusta kiszona

Już starożytni Rzymianie mieli zwyczaj kiszenia kapusty, dostrzegając w tak przetworzonym warzywie naturalne lekarstwo na wiele dolegliwości. Trudno wyliczyć wszystkie korzyści wynikające z jedzenia
kapusty kiszonej, bogatej w witaminy: C, P, B6, B12, PP oraz sole mineralne, sód, wapń, potas, fosfor, magnez, żelazo i siarkę. Kiszona kapusta wpływa na wzmocnienie organizmu, a także jest bardzoskuteczna w walce z przeziębieniem czy grypą. Niszczy również groźne bakterie i wirusy (m.in. gronkowca złocistego), jednocześnie wspomagając rozwój naturalnej flory bakteryjnej w jelitach. Kapusta potrafi regulować temperaturę ciała. W przypadku zbyt wysokiej ciepłoty obniża ją, w przypadku zbyt niskiej - podwyższa.

Czosnek

Niezastąpiony dodatek do wielu potraw i znakomite... lekarstwo. Czosnek okazuje się skuteczny w walce z infekcjami bakteryjnymi, wirusowymi oraz pasożytniczymi. To zasługa allicyny - organicznego związku chemicznego, który wykazuje silniejsze działanie antybiotyczne niż penicylina czy tetracyklina, co udowodniono badaniami laboratoryjnymi. Czosnek wykorzystywany jest w leczeniu bólu gardła, przeziębień, grypy, infekcji oskrzeli i płuc, a także przewodu pokarmowego. Wspomaga także odbudowanie przyjaznej mikroflory po terapiach antybiotykowych.
Najlepsze efekty uzyskuje się poprzez zjedzenie surowego, zmiażdżonego ząbka czosnku.

Dzika róża

Owoce tego popularnego w Polsce krzewu od wieków są chętnie wykorzystywane w kuchni, a wytwarzane z nich dżemy, konfitury, soki, wina czy nalewki zadowolą gusta najwybredniejszych smakoszy. Stanowią także prawdziwą "bombę witaminową". Dostarczają witamin: B1, B2, E, K i PP, a szczególnie C (już 2-3 owoce mogą pokryć dzienne zapotrzebowanie dorosłego człowieka). Znajdziemy w nich także dużo bioflawonoidów, karotenoidów, garbników, pektyn, kwasów organicznych (w tym cytrynowego i jabłkowego), olejków eterycznych i soli mineralnych. Nic dziwnego, że dzika róża bardzo dobrze wpływa na nasze zdrowie. Działa wzmacniająco na organizm, jest polecana w chorobie przeziębieniowej i infekcjach układu oddechowego.

Cebula

Podstawowe warzywo niemal w każdej kuchni na świecie i jedna z najczęściej stosowanych jarzyn w polskiej medycynie ludowej. Sokiem z cebuli już przed wiekami leczono kaszel, chrypkę czy przeziębienia. Jej fantastyczne właściwości to zasługa dużej dawki witaminy C, bardzo skutecznej w walce z infekcjami. W warzywie znajduje się również inna cenna substancja - siarczek dwuallilu, która wykazuje silne działanie bakteriobójcze, rozgrzewające i oczyszczające organizm.
Cebulę najlepiej spożywać na surowo, co dodatkowo poprawia przemianę materii, trawienie i perystaltykę jelit.

Żurawina

Leśny owoc sprawdza się w walce z infekcjami, co zawdzięcza dużej zawartości organicznych związków chemicznych - tanin. Dzięki nim żurawina jest naturalnym antybiotykiem, zwalczającym groźne bakterie, np. E. coli. Dzięki błonnikowi ten przysmak przyspiesza perystaltykę jelit, usuwa zaparcia oraz wspomaga rozwój bakterii jelitowych, które odgrywają ważną rolę w oczyszczaniu organizmu z toksyn.
Spożywanie soku, galaretki czy konfitury z żurawiny podnosi także poziom przeciwutleniaczy (według niektórych badań nawet o 120 procent!), przyczyniając się zmniejszenia ryzyka nowotworów, choroby Parkinsona i Alzheimera czy reumatyzmu.

Oregano

Wielkim fanem tej przyprawy był "ojciec medycyny", czyli Hipokrates, który odkrył, że aromatyczna roślina jest silnym naturalnym antybiotykiem i stosował ją do łagodzenia dolegliwości związanych z wieloma chorobami. Współczesne badania wykazały, że oregano zawdzięcza właściwości przede wszystkim olejkom eterycznym, garbnikom, a także flawonoidom - związkom charakteryzującym się silnym działaniem antyoksydacyjnym i przeciwnowotworowym, usuwającym z organizmu wolne rodniki, które mogą uszkadzać tkanki i przyspieszać proces starzenia się organizmu.
Substancje zawarte w oregano niszczą bakterie z rodziny: E. cola, Salmonella, Listeria, Staphylococcus, Pseudomonas oraz wiele innych. Skutecznie walcza też z wirusami (m.in. opryszczki) i grzybami (Candida).

Cynamon

Uchodzi za najstarszą przyprawę świata. Wzbogaca smak wielu deserów i napojów, stanowi również obowiązkowy składnik słynnych aromatycznych mieszanek, m.in. curry. Cynamon wykazuje także duże właściwości zdrowotne, co zawdzięcza aldehydowi cynamonowemu - substancji działającej antybakteryjnie i antygrzybiczo.
Przyprawa świetnie radzi sobie w walce z bakteriami E.coli (przyczyna zakażeń dróg moczowych, a nawet sepsy) czy Helicobacter pylori (wywołują przewlekłe zapalenie żołądka oraz owrzodzenia prowadzące do zmian nowotworowych). Przynosi również ulgę w mięśnio- i nerwobólach, działa przeciwzapalnie.

Miód manuka

Naturalnym antybiotykiem jest każdy rodzaj miodu, ale za najskuteczniejszy środek uchodzi produkt uzyskiwany z nektaru kwiatów krzewu rosnącego na Nowej Zelandii i w południowych regionach Australii. Odkryto w nim bowiem wielokrotnie większe stężenie methylglyoxalu - aktywnej substancji o działaniu przeciwbakteryjnym i przeciwzapalnym.
Dzięki temu miód manuka zwiększa odporność organizmu, minimalizuje wystąpienie stanów zapalnych oraz hamuje rozwój bakterii, np. Helicobacter pyroli - odpowiedzialnej za występowanie wrzodów żołądka. Do tej pory nie odnotowano skutków ubocznych spożywania tego miodu, dlatego uważa się go za bardzo bezpieczne urozmaicenie codziennej diety.

Imbir

Jedna z najstarszych roślin leczniczych, będąca jednocześnie znakomitą przyprawą. Pochodzi z tropikalnych regionów Azji i Oceanii. Wykorzystujemy podziemne kłącza imbiru, zwane w medycynie azjatyckiej "gorącym korzeniem", powodującym "ogień w ciele".
Przyprawa działa też przeciwzapalnie, zmniejsza ból i sztywności stawów. - Leczy także przeziębienia, migreny czy infekcje, ma właściwości odkażające i odświeżające, a herbatkę z imbiru można wykorzystać do płukania bolącego gardła.